Dla wszystkich uczestników z Polski to była zupełnie nowa trasa.
Wszyscy zawodnicy, między sobą jak rozmawialiśmy, mówili, że "nowa trasa, wszyscy mają czystą kartę". I od razu widać, kto po prostu jedzie, bo już nie ma typowego "upalenia" (od red. - jeżdżenia na pamięć dobrze znaną trasą) - mówi "P. Rudzki. - Trasa bardzo przyczepna. W Polsce nie mamy takich asfaltów przyczepnych. Asfalt był tak przyczepny, że aż "żarł" oponę i do drutów zjechaliśmy opony.
To była trasa inna od polskich z jeszcze jednego powodu.
Dziury - mówi "Herbi". - Oni (od red. - Słowacy) się tym nie przejmują. Albo jesteś dobry i jedziesz, albo po prostu kup sobie rower, jak ci trasa przeszkadza i się boisz. U nas musi być równiutko jak po stole, bo jak nie, to zaraz zabierają homologację. Ja mogę jeździć na Słowacji za każdym razem, bo tam wychodzą umiejętności, a nie jakieś dziesięcioletnie "upalanie".
Kolejny wyścig 18-20 września w Korczynie.
Teraz trzeba znowu zainwestować "parę groszy" w samochód. Ale umówmy się, jak chcemy o coś walczyć, to trzeba po prostu kupić, to co trzeba i jechać dalej. Bo teraz interesuje mnie już nie tylko "pudło", ale nabrałem chrapkę na drugie miejsce i wicemistrza - dodaje "Herbi".