Od przypadkowego pomysłu do kultowego miejsca
– „To był przypadek, totalny przypadek” – śmieje się Tomasz Grabianowski, właściciel Klubu Na Fali. Wszystko zaczęło się 20 lat temu, kiedy razem z przyjacielem, Kamilem – DJ Freshmakerem, szukali miejsca na mały, kameralny klub w Lesznie. – „Kolega z pracy podsłuchał moją rozmowę i powiedział: ‘Po co w Lesznie? Mam coś w Boszkowie’. Pojechaliśmy, zobaczyliśmy ogromną stołówkę... i się zaczęło” – wspomina Grabianowski.
Zamiast obiadu – impreza życia
Dawniej w tym budynku wydawano nawet 1500 posiłków dziennie. Fala była typową zakładową stołówką, odwiedzaną przez wczasowiczów z PRL-owskich ośrodków. – „To był czas wakacji pod gruszą i bonów żywnościowych” – mówi właściciel. Z czasem przestrzeń zaczęła się przekształcać, ale prawdziwą przemianę przyniósł dopiero ich zespół. – „Pierwsze, co zrobiliśmy, to wygłuszenie całej sali – szanowaliśmy sąsiadów” – podkreśla Tomasz.
Muzyczne serce Boszkowa
Od samego początku postawili na jakość – także w muzyce.
– „Ufałem Freshmakerowi, później DJ Louiemu, Moldowi i Wooky'emu. Każdy wnosił coś od siebie” – opowiada Grabianowski. Klub Na Fali od początku miał własny klimat – bliżej mu było do europejskich beach barów niż typowych dyskotek. – „Połączyliśmy brzmienia house z wakacyjną muzyką z ESKI i ludzie to pokochali” – dodaje.
Konkurencja? Zdrowa i potrzebna
W czasach największego boomu w Boszkowie działało nawet pięć dużych imprezowni: Syrena, Pirat, Hawaii, namiot i klub Dzidas. – „Było ciasno, ale zdrowo. Każdy miał swoją wizję i pomysł” – mówi Tomasz. Mimo konkurencji, właściciele Fali potrafili współpracować np. z twórcami Euforia Festival, który również w tym roku obchodzi 20-lecie.
Z dyskoteki do beach clubu
Wizualnie klub zmienił się nie do poznania. – „Kiedyś to była dyskoteka z kebabem i hot-dogiem. Dziś mamy biały piasek, palmy z Alicante i żyrandole z Indonezji” – wymienia właściciel. Obecnie Klub Na Fali to miks gastronomii, beach baru i muzyki. – „To już nie tylko taniec, ale dobre jedzenie, relaks pod palmą, klimatyczne wieczory” – dodaje.
Siedem dni imprezy, aż do pandemii
Przez lata klub działał… siedem dni w tygodniu. – „Do pandemii nie wiedzieliśmy, jaki jest dzień tygodnia. Tyle się działo” – śmieje się Tomasz. Po pandemii rytm się zmienił, ale Klub Na Fali nie zwalnia. – „Wciąż jesteśmy jednym z nielicznych klubów w Polsce z taką historią, który trzyma poziom” – mówi z dumą.
Forever Young – i nadal na fali
Dwa hasła towarzyszyły im od początku: „Forever Young” i „Klub Na Fali – bo chcemy być zawsze na fali”. – „To nie chodzi tylko o nazwę. To filozofia – żeby się nie starzeć duchem i zawsze być w rytmie” – tłumaczy Tomasz.
ESKA Summer City odwiedza Klub Na Fali
W ramach wakacyjnej akcji ESKA Summer City, radiowa ekipa odwiedzi w sobotę (05.07) Klub Na Fali. – „Zrobimy trochę hałasu, rozkręcimy imprezę i przypomnimy, dlaczego to miejsce jest absolutnie wyjątkowe” – zapowiadają organizatorzy. Będą relacje, konkursy i oczywiście najlepsza muzyka prosto z anteny ESKI.
20 lat historii, tysiące wspomnień
Klub Na Fali to więcej niż miejsce – to emocje, muzyka, klimat i wspomnienia tysięcy gości. – „Nie zawsze było łatwo. Były momenty zawahania, ale serce do muzyki i ludzi nigdy się nie zmieniło” – mówi właściciel. W tym roku świętują – i to razem z Wami.