W schronisku w Henrykowie jest dziś 80 psów i 39 kotów. Tak dużo podopiecznych nie było dawno.
Rozmawiamy też z wieloma fundacjami, stowarzyszeniami, które zajmują się na przykład psami rasowymi. Jesteśmy w kontakcie z fundacją z Poznania, jeśli chodzi o grupę amstafy, bo mamy na dzień dzisiejszy aż 3 amstafy. Jesteśmy też w kontakcie z fundacją "Boksery w Potrzebie", bo też mamy boksera. Sytuacja ogólnie jest bardzo zła. Bardzo dużo psiaków traci dom, trafia na ulice - mówi Małgorzata Buczyńska, kierownik schroniska w Henrykowie.
Niektórzy twierdzą, że to pokłosie covidowe - przyznaje Buczyńska.
Ludzie przez te 2 lata byli więcej w domu, mieli zdalną pracę, mieli więcej czasu i brali te zwierzaki do domu. A teraz nagle się okazuje, że coś trzeba z nimi zrobić. I na pewno ta drożyzna też ma na to bardzo duży wpływ, bo koszt utrzymania psiaka, jeśli zachoruje, coś się wydarzy jest bardzo duży - mówi M. Buczyńska.
Spada też zainteresowanie adopcjami.
Jest cały czas ta adopcja, owszem. Ludzie pytają, przychodzą i są rezerwacje na pieski. Ale jest pewien zastój, który obserwujemy od kilku miesięcy. Jest gorzej - dodaje kierownik schroniska.
Większość psów, która trafia do schroniska to psy zadbane i niektóre nawet zaczipowane. Często jednak czip nie jest zarejestrowany, więc ustalenie właściciela graniczy z cudem. Być niektórym z psów uda się znaleźć nowy dom 15 października po "Biegu + 4 łapy" organizowanego w schronisku. Impreza ma pomóc w poznaniu podopiecznych schroniska i w ich adopcji.