Niespodziewane zamknięcie i brak informacji
Zamknięcie przez Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich odcinka DW 432 przed Trzebanią zaskoczyło kierowców i mieszkańców Osiecznej. Choć pierwotnie zapowiadano jedynie wprowadzenie ruchu wahadłowego, 25 maja droga została całkowicie wyłączona z ruchu z powodu prac związanych z wymianą przepustów. Przewidywany termin zakończenia utrudnień to 2 czerwca.
– „Sytuacja była taka, że dowiedzieliśmy się, że gdzieś tam na przełomie maja i czerwca na kilka dni droga ma być zamknięta, i nagle wczoraj okazało się, że wykonawca albo inwestor sobie zamknął tę drogę” – mówił podczas sesji radny Gminy Osieczna Roman Lewicki.
Dla kierowców wyznaczono objazdy przez Łoniewo, Dobramyśl i Kąkolewo, jednak – jak się okazuje – nie zostały one należycie oznaczone. W mediach społecznościowych zawrzało. W komentarzach pod informacją o zamknięciu pojawiły się dziesiątki krytycznych głosów.
„Skandal!!! Ale jeszcze większym skandalem jest dzisiejszy poranek wyznaczonym objazdem przez Kąkolewo. Otóż jakiś bardzo mądry urzędnik wysłał serwis koszenia trawy pomiędzy Kąkolewem i Lesznem. Uwaga – w godzinie porannego szczytu. Czas podróży z Kąkolewa do Leszna 1h!!!” – pisze jedna z internautek.
Radny: "Nie było tablic, nie było informacji"
Mieszkańcy i samorządowcy zgodnie wskazują na kompletny brak informacji o planowanym przez Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich zamknięciu. Ani w mediach społecznościowych, ani na stronie gminy, ani przy drodze nie pojawiły się żadne ostrzeżenia.
– „Nie było tablic, nie było wiadomości na social mediach, nie było informacji na stronie. Ja chcę wierzyć, że to jest nieudolność, a nie brak szacunku, bo zresztą i tak i tak niedobrze” – zaznaczał Roman Lewicki.
Internauci potwierdzają tę opinię:
„A gdzie informacja o zamknięciu drogi, gdzie znaki informujące o zamkniętej drodze już na Grzybowie. Masakra 🙈🙈🙈🙈” – czytamy w kolejnym komentarzu.„Brak oznaczeń i brak wg jakiejkolwiek odpowiedzialności...” – dodaje inna osoba.
Radny Lewicki zaapelował do burmistrza Osiecznej, by w przyszłości skuteczniej interweniować u władz wojewódzkich i wykonawców inwestycji drogowych. Podkreślił, że mieszkańcy gminy nie mogą być traktowani "po macoszemu".