Małe i duże, na kołach z oponami i bez, na gąsienicach
W ten weekend (19 i 20 sierpnia) odbywa się 21. Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego Samelczaka. Oglądać można 400 maszyn, w tym blisko 300 ciągników. Wiele z nich to stali bywalcy festiwalu, ale są i takie, dla których to „pierwszy raz”.
- Jest to ciągnik IHC Titan model 10-20 z 1919 roku, produkowany w latach 1915-1922 w ilości ok. 78 tys. sztuk w Stanach Zjednoczonych w Milwaukee. My go kupiliśmy (z ojcem) dopiero tydzień temu. Egzemplarz poszukiwany od dobrych kilkunastu lat i w końcu trafił się taki, który w pełni nas satysfakcjonuje, jego stan, kompletność, oryginalny stan zachowania, oryginalna farba, oryginalna szyna, napisy. Przyjechał do nas z Francji, gdzie stał ponad 30 lat w stodole. A tam trafił bodajże w latach 30. z Ameryki. Dopiero jeździ od 4 dni, bo po przyjeździe był nie na chodzie, więc była taka walka z czasem, żeby go uruchomić, rozruszać cylinder, przewody paliwowe… Dopiero się go uczymy, tej konstrukcji, tego sposobu obsługi, no i całej jazdy – mówił Radiu Eska Kamil Hornik, kolekcjoner kilkudziesięciu ciągników z Bielsko-Białej.
Starym pociągiem na stare ciągniki
W tym roku na festiwal do Wilkowic można było dojechać nietypowym transportem. Pasażerów z Wolsztyna przywiózł zabytkowy parowóz PT 47-65 z drewnianymi wagonami. Akurat w ten sam weekend w Wolsztynie odbywa się coroczna Parada Parowozów. Pociąg zatrzymał się na małej stacji w Wilkowicach, gdzie czekała na swojego męża Beata z Włocławka z przyjaciółką. Jej mąż był jednym z wielu pasażerów wyjątkowego składu.
- Przyjechaliśmy czteroosobową grupą przyjaciół specjalnie na wydarzenia, które miały miejsce w Wolsztynie. Byliśmy pierwszy raz, to było spełnienie marzeń mojego małżonka - powiedziała Radiu Eska Beata, spotkana na stacji w Wilkowicach.
Festiwal ciągników to jedyna taka impreza w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.