Głos sprzeciwu wobec masowej imigracji
W sobotnie południe leszczyński rynek wypełnił się osobami, które – jak podkreślali organizatorzy – przyszły „nie z nienawiści, ale z miłości do ojczyzny, rodzin i bezpieczeństwa swoich bliskich”. Manifestacja odbyła się pod hasłem „Stop nielegalnej imigracji”, jednak wiele przemówień odnosiło się również do problemu masowej migracji legalnej, która – zdaniem uczestników – niesie ze sobą poważne zagrożenia społeczne i kulturowe.
– Chcemy sprzeciwić się nie tylko nielegalnej imigracji, ale również tej legalnej, masowej. To właśnie masowa migracja doprowadziła w Europie Zachodniej do kryzysu bezpieczeństwa – mówił Piotr Płocieniczak z Młodzieży Wszechpolskiej. – Polska dziś jest jeszcze bezpiecznym krajem, ale pytanie, jak długo? Jeśli nic się nie zmieni, czeka nas taki sam los, jaki spotkał Niemcy, Szwecję czy Francję.
Płocieniczak ostrzegał również przed skutkami ekonomicznymi masowego napływu obcokrajowców do Polski. – Zaniżają płace, psują rynek pracy, zabierają Polakom możliwość godnego życia. Czy mamy godzić się na to, że pracodawca mówi „na twoje miejsce mam dziesięciu Ekwadorczyków”? – pytał retorycznie.
Bezpieczeństwo kobiet ważnym motywem wystąpień
Wśród przemawiających znalazła się także Magda Bieruta, radna gminy Święciechowa i przedstawicielka Ruchu Narodowego. Jej emocjonalne wystąpienie było skierowane przede wszystkim do kobiet.
– Nie jesteśmy tutaj dlatego, że nienawidzimy innych. Jesteśmy tutaj, bo się boimy. Boimy się o siebie, o nasze córki, o nasze sąsiadki – mówiła. – To kobiety płacą najwyższą cenę za polityczne błędy. To na nas spadają skutki braku kontroli nad migracją.
Radna przywołała konkretne, tragiczne wydarzenia z udziałem kobiet – w tym historię 24-letniej Klaudii z Torunia, która – jak podkreślała – została brutalnie zamordowana przez migranta z Wenezueli. Wspomniała również o 17-letniej dziewczynie z Hiszpanii oblanej łatwopalną cieczą przez nielegalnego imigranta z Maroka.
– To nie są wyjątki. To nie są incydenty. To skutek polityki otwartych drzwi. To cena za ślepotę ideologiczną elit, które mówią nam, że mamy być nowocześni i tolerancyjni. Ale jak mamy być tolerancyjni, kiedy nie czujemy się bezpiecznie? – pytała.
„Nie brunatna fala, tylko głos zwykłych ludzi”
Uczestnicy wydarzenia podkreślali, że mają dość bycia stygmatyzowanymi. – Nie widzę tutaj żadnej brunatnej fali, tylko zwykłych ludzi, którzy chcą żyć bezpiecznie. To media i aktywiści próbują nas zdyskredytować, wyzywając od faszystów, a my tylko mówimy to, co widzimy – mówił jeden z mówców.
Wiele słów krytyki padło także pod adresem polityków. – PiS i Platforma Obywatelska robią dokładnie to samo. Jedni i drudzy sprowadzają obcokrajowców, a potem udają oburzonych. Morawiecki witał migrantów, a teraz udaje przeciwnika. Platforma kontynuuje te praktyki i jednocześnie krzyczy o rzekomym rasizmie. Kto jest tu nieszczery? – mówił Płocieniczak.
Wnioski i żądania uczestników
Zgromadzeni wezwali władze centralne i lokalne do podjęcia zdecydowanych działań w sprawie ograniczenia imigracji. Mówiono m.in. o konieczności:
- Ułatwienia zatrudniania Polaków przez polskie firmy (likwidacja biurokratycznych barier),
- Obciążenia firm podatkiem za zatrudnianie cudzoziemców,
- Pociągania agencji pracy do odpowiedzialności za przestępstwa popełniane przez sprowadzanych pracowników,
- Sprzeciwu wobec budowy ośrodków relokacyjnych dla migrantów w regionie.
– Nie chcemy tu obcych, którzy nie szanują naszych zasad, kobiet, dzieci, kultury. Polska ma być domem dla Polaków. Polska dla Polaków! – zakończył swoje przemówienie Płocieniczak, które zakończyło się okrzykiem „Czołem Wielkiej Polsce!”.