Najpierw mycie
Ostatnie malowanie komin MPEC-u przy ul. Spółdzielczej miał w 2016 roku. Wtedy też pojawił się na nim pionowy napis "Leszno". Od tamtego czasu konstrukcja mocno zarosła brudem. Ale nie o sam efekt wizualny w tym wszystkim chodziło.
- Istotne było uzupełnienie pewnych ubytków, które się już na samym trzonie komina pojawiły, pewne pęknięcia, rysy. One zostały uzupełnione i teraz już jest po prostu końcowe malowanie - mówi Bartosz Rzeźniczak, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Lesznie.
Czysta czerwień i biel komina rzuca się w oczy z daleka. Przetarg na skomplikowane zadanie wygrała firma Klim-Alp z Leszna. Całość wyceniła na 209 tys. złotych. Była jedną z kilku, które zainteresowały się pracą na wysokości.
- Sześciu panów każdego dnia na linach tutaj zwisają i ten komin malują, wcześniej go czyścili. Nie jest to absolutnie prosta sprawa. Wiem po rozmowie z wykonawca, że samo wejście na komin zajmuje blisko godzinę. Na szczęście są takie trzy galerie, na których można odpocząć, ale to już jest naprawdę wysokość - mówi prezes MPEC-u.
Komin MPEC-u jest pod stałą kontrolą specjalistów z Politechniki Śląskiej, którzy co 3 lata sprawdzają jego stan techniczny. Ostatnią taka kontrolę miał w ubiegłym roku i przeszedł ją pomyślnie.
- Tak więc spokojnie, on się nie zawali. Bedzie nam towarzyszył przez wiele, wiele lat. A że sam komin jest częścią instalacji ciepłowniczej, więc jest przez nas wykorzystywany tak, aby te spaliny były odprowadzane z jak najwyższego progu i absolutnie nie szkodziły mieszkańcom miasta Leszna - zapewnia Bartosz Rzeźniczak.
Komin wybudowany został w latach 80. ubiegłego wieku.