W 2010 roku strażnicy miejscy w Lesznie często patrzyli w górę. Głównie na dachy budynków, czy nie zwisają z nich zagrażające przechodniom sople lodu.
Śniegu było tyle, że trzeba było nawet zamknąć centrum handlowe Nasze Leszno. Dach obiektu aż uginał się pod jego ciężarem. Pokrywała do warstwa grubości półtora metra, która musiała zostać łopatami z niego usunięta. Wielki Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbył się przy wielkiej śnieżycy. Można było wtedy porobić naprawdę bajkowe, zimowe zdjęcia.
Dzieciaki cieszyły się z takiej zimy. Można było lepiej bałwany, jeździć do znudzenia sankami. Ale władzom miasta nie było do śmiechu. Na zimowe utrzymanie dróg wydały trzy razy więcej niż planowały. Trzeba było zatrudnić dodatkowe firmy do wywozu śniegu, który zasypał centrum miasta. Traktory z przyczepami wywiozły tysiące metrów sześciennych białego opadu.
Tamtej zimy ciężko było także i zwierzynie leśnej, ale mogła liczyć na dokarmianie przez koła łowieckie i leśniczych.
Kwitła pomoc sąsiedzka - w odśnieżaniu samochodów, ładowaniu zmarzniętych akumulatorów i wypychaniu aut z zasp śniegu na parkingu.
To co, chcecie "powtórki z rozrywki"?