Już pierwsze akcje spotkania pokazywały, że nikt w tym meczu nie zwolni ręki i że tak jedni, jak i drudzy będą walczyć o zwycięstwo. Początkowo nieznacznie prowadzili gospodarze, ale potem nawet na 6 punktów odskoczył rywal. Na koniec kwarty zza łuku trafił Kamil Chanas i po 10 minutach był remis. W II kwarcie Rycerze osiągnęli nawet 9 punktów przewagi, ale przeciwnik do przerwy zniwelował straty do 4 punktów. Po przerwie Pleszewianie dopadli miejscowych i mieliśmy remis 66:66, ale na koniec tej części gry rzutem z dystansu popisał się Kasiński i przed ostatnimi 10 minutami drużyna trenera Jędrzeja Jankowiaka zachowała minimalne, bo 3-punktowe prowadzenie. Emocje były niemal do końca, bo w ostatniej ćwiartce Pleszewianie odwrócili na chwilę wynik. Wtedy świetnie zagrał Stanferd Sanny, który zanotował dwa przechwyty, po których zdobywał punkty. Później popularny „Staszek” trafił jeszcze dwa razy i można powiedzieć, że był głównym bohaterem meczu, który zakończył się triumfem gospodarzy 90:83.
Wiedzieliśmy, że będzie ciężki mecz. Ta końcówka na styku to jest gra nerwów, loteria kto więcej trafi punktów, ten wygrywa - mówił Stanferd Sanny, który okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem całego meczu.
Dodajmy, że Sanny zdobył 26 punktów, a pozostałe zdobywali: Milczyński 20 (13 zb), Chanas 18 (3x3), Kasiński 14 (3x3), Sobiech 7 (1x3), Samolak 5 (1x3), Domagała 0, Świerczyk 0.