Wszystko zaczęło się od listu otwartego napisanego przez przewodniczącego Młodzieżowej Rady Miejskiej Leszna Maksymiliana Jarosza. Zarzuca w nim prezydentowi Leszna, że ten nie ogłosił jeszcze terminu wyborów do MRML. Łukasz Borowiak, również na zasadzie listu otwartego, odpowiedział, że to nie prawda bo kilka dni temu termin wyborów ogłosił. Nie obyło się bez uszczypliwości - prezydent napisał do przewodniczącego żeby ten się "nie ośmieszał". Na takie dictum odpowiedział poseł Grzegorz Rusiecki, którego Jarosz jest asystentem w Lesznie. Rusiecki w facebookowym oświadczeniu zaprotestował przeciwko nomenklaturze prezydenckiej i oskarżeniom włodarza, o upolitycznienie MRML. I znów za pióro chwycił Łukasz Borowiak. Prezydent w dzisiejszym oświadczeniu napisał:
"...muszę z przykrością stwierdzić, iż nie wykazuje się Pan zbytnią aktywnością poselską, a już chyba zawsze będzie mi się Pan kojarzył z głosowaniem nad podniesieniem swojego wynagrodzenia poselskiego"
Czy będzie odpowiedź posła Rusieckiego? Nie wątpimy, że tak.