Metoda, na która zdecydował się ówczesny wojewódzki konserwator zabytków miała pomoc w osuszaniu muru lapidarium z wilgoci i zapobiegać jego dalszej korozji. Jeszcze kilka miesięcy temu na murze nie było widać niczego złego. Dziś szpecą go dziury i białe wykwity.
Okazuje się, że prawdopodobnie taka metoda, która około 15 lat temu tam była użyta, wykonania wtórnej izolacji poziomej metodą iniekcji według sposobu profesora Nawrota niestety jest nieskuteczna. To jest metoda nieodwracalna. Dzisiaj już wiemy o tym, nie tylko na podstawie tych doświadczeń leszczyńskich, ale ogólnie w Polsce, że ta metoda się nie sprawdziła. Niestety, mury dalej zaczynają przepuszczać wilgoć - mówi Maciej Urban, miejski konserwator zabytków w Lesznie.
Jak naprawić zniszczenia i zapobiec im w przyszłości na razie nie wiadomo.
Ostatnie prace renowacyjne na murze lapidarium wykonano w 2018 roku.
My w zasadzie nie mieliśmy innego wyjścia. Wtedy, kiedy kładliśmy te tynki zewnętrzne po kilku latach osuszania tego muru (która to decyzja na osuszanie w ten sposób muru podkreślam, podjęta była jeszcze przez wojewódzkie służby konserwatorskie), my badaliśmy ten mur i sądziliśmy, że on jest na tyle bezpieczny, że można te tynki położyć - tłumaczy M. Urban
Lapidarium to jeden z najpiękniejszych zabytków Leszna. Bliskie sąsiedztwo ruchliwej ulicy nigdy mu nie służyło. Przed zachlapywaniem wodą z jezdni i żrącą solanką zimą mają chronić go błotochrony, które zamontowano we wrześniu br. Niestety pojawiły się zbyt późno - uważa Maciej Urban.
Polecany artykuł: