Nieoficjalnie mówi się o przychodach dla najlepszych rzędu 700 tysięcy złotych na cały sezon, czyli 18 spotkań w ekstralidze. To założenie dotyczy jednak najlepszych, którzy zdobywać będą 12-13 punktów. Oznaczałoby to spadek przychodów o ponad połowę. Krzysztof Cegielski, reprezentujący zawodników mówi nawet o 80-procentowej obniżce, co jest jego zdaniem nieakceptowalne.
To jest nie do przyjęcia. Mówimy tu wszak o przychodzie, a nie dochodzie. Zawodnicy ponieśli ogromne koszty związane z zakupem sprzętu. Mają na utrzymaniu swoje teamy. Musimy dalej rozmawiać, bo to co przedstawiono nie jest do zaakceptowania – mówi Krzysztof Cegielski, ze stowarzyszenia Metanol, który reprezentuje zawodników.
Łatwo o wypracowanie konsensusu nie będzie. Zawodnicy oczywiście zdają sobie sprawę z aktualnej sytuacji gospodarczej i z tego, że nikt nie przewidział pandemii koronawirusa. Są skłonni jeździć za mniejsze pieniądze, ale musi to być propozycja rozsądna i taka, która zadowoli obie strony. W sumie znaków zapytania jest więcej. Nie znamy wciąż daty startu PGE Ekstraligi. Jeśli będzie przyzwolenie rządu na organizowanie zawodów z udziałem łącznie około 150 osób, tyle mniej więcej potrzeba, by zorganizować mecz bez udziału publiczności, to być może 12 czerwca wydaje się być realną datą. Teraz jednak głównym tematem i punktem wyjścia do startu rozgrywek jest renegocjacja kontraktów.