Co to był za mecz!
W Lesznie na pewno obawiano się o końcowy rezultat meczu. Wszyscy wiedzieli, że aż czwórka zawodników Falubazu to byli zawodnicy Byków. Zapowiadała się mocna jatka i nosy nas nie zawiodły.
Mecz był tak zacięty, że pierwszych 6 biegów kończyło się remisami. Do przełamania doszło dopiero w 7 biegu, w którym ze startu uciekł Piotr Pawlicki. Na drugiej i trzeciej pozycji jechali gospodarze i pachniało kolejnym remisem. Wtedy jednak pierwszy pech dopadł gospodarzy, a konkretnie Kołodzieja, który zanotował defekt. Falubaz wygrał 4:2 i objął prowadzenie. Wcześniej jeden punkt uciekł Keynanowi Rew, który przez nikogo nie atakowany upadł w ostatnim łuku i zamiast wygranej był remis. Kolejny pech spotkał w biegu nr.9 Bartosza Smektałę, któremu w wejściu w I łuk zdefektował motocykl, w który uderzył Michał Curzytek. Smyk został wykluczony, ale w powtórce na wysokości zadania stanął Kołodziej, który dopadł Hampela, ratując remis. Po 10 biegu wszystko rozpoczynało się od nowa, bo mieliśmy znów równowagę 30:30. 11 bieg jednak zakończył się dubletem gości i Byki były w opałach. Te w 12 biegu odrobiły 2 punkty, choć powinny wszystkie. Niestety Ratajczak utracił drugie miejsce na korzyść Curzytka. Ten sam Ratajczak w pierwszym z biegów nominowanych na ostatnim łuku przypuścił szturm i dzięki niemu FOGO Unia dopadł Zielonogórzan i znów był remis 42:42. O wszystkim decydował ostatni bieg, a tam klasę znów pokazał Hampel, choć po starcie na czele był Lebiediew. Niepokoiła ostatnia lokata Kołodzieja, ale ten minął Piotra Pawlickiego. W ten sposób zanotowaliśmy kolejny remis biegowy, a w efekcie remis w meczu 45:45. To duży niedosyt dla leszczynian, bo gdyby nie wspomniany pech, to mecz byłby wygrany.
- Największy niedosyt i strata, no jest gorycz. Tak naprawdę ten remis można porównać z porażką. Nie mieliśmy szczęścia w tym dniu, mieliśmy dwa defekty, stracone punkty na trasie. Sam z siebie nie jestem zadowolony z tego 15 biegu, nie udźwignąłem ciężaru, z wygranym startem dałem się ominąć. Musze dalej pracować nad tym, żeby w tych najważniejszych momentach udźwignąć to. Inny obrazek miałem u siebie w głowie, wizualizacje tego wyścigu, przy pełnych trybunach, chciało się minąć linię mety na pierwszym miejscu i wprowadzić stadion w euforie, ale niestety taki malutki smutek - mówił Andrzej Lebiediew, najskuteczniejszy w szeregach gospodarzy, zdobywca 12 punktów.
10 dołożył Kołodziej, 9 Zengota, a 8 ,,oczek” Ratajczak.