Wczoraj (26.10.) na Zatorzu w Lesznie uwagę dwóch przechodniów zwróciła Skoda. Auto zatrzymało się w rejonie skrzyżowania i stało tak przez dłuższą chwilę na włączonym silniku. Świadkowie podeszli do samochodu sprawdzić, co się stało i gdy otworzyli drzwi kierowcy, uderzyła ich silna woń alkoholu.
Świadkowie wyjęli ze stacyjki kluczyki, aby uniemożliwić ewentualną dalszą podróż kierowcy. Ten spał z głową opartą o zagłówek. Na siedzeniu pasażera oraz na podłodze znajdowały się puste oraz wypełnione alkoholem puszki i butelki. Mężczyźni natychmiast powiadomili o zaistniałej sytuacji policję - mówi Monika Żymełka, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.
Pijanego śpiocha obudzili właśnie policjanci. Mężczyzna oświadczył, że przyjechał z Gostynia do żony. Dalej już nie pojechał.
Po sprawdzeniu przez mundurowych stanu trzeźwości okazało się, że 41-latek z Leszna miał ponad 4 promile alkoholu w organizmie. Nie posiadał przy sobie wymaganego dokumentu prawa jazdy - mówi M. Żymełka.
Dłuższą trasę miał za sobą 51-latek z forda, którego zatrzymał w Rydzynie inny kierowca, jadący za nim od Leszna.
Kierowca był wyraźnie nietrzeźwy, miał bełkotliwą mowę oraz problemy z poruszaniem się. Policjanci będący na miejscu sprawdzili stan trzeźwości kierowcy forda. Okazało się, że posiadał w organizmie ponad 4 promile alkoholu oraz dodatkowo sądowy zakaz kierowania pojazdami. 51-latek z województwa śląskiego oświadczył, że właśnie jest w trasie z Warszawy na Śląsk - dodaje rzecznik.
Obaj nietrzeźwi kierowcy odpowiedzą za to przed sądem.