Składowisko nie pęka w szwach
– „Rocznie przyjmujemy około 130 tysięcy ton odpadów, ale tylko niewielka część z tego trafia na składowisko” – wyjaśnia prezes Woźniakowski. Większość śmieci jest sortowana, przetwarzana lub wykorzystywana ponownie. Do składowania trafiają głównie tzw. odpady poprocesowe, czyli pozostałości po przetwarzaniu – m.in. rozdrobnione meble, duże gabaryty czy stabilizat.
Zapas miejsca na co najmniej 35 lat
Obecne tempo przyjmowania odpadów pozwala na kilkadziesiąt lat dalszego funkcjonowania zakładu, a przy bardziej oszczędnym wykorzystaniu przestrzeni –jeszcze więcej. – „Przy większych ilościach odpadów mówimy o trzech i pół dekadach spokojnego działania. Jeśli będziemy przyjmować mniej, możemy wydłużyć ten czas dwukrotnie” – mówi prezes MZO.
Polecany artykuł:
Co zmieni się po 2035 roku?
Od roku 2035 w Polsce obowiązywać będzie przepis, który ograniczy możliwość składowania do 10% odpadów komunalnych. Oznacza to, że jeszcze więcej śmieci będzie musiało być przetwarzanych i poddawanych recyklingowi.
– „Musimy przygotować się na te zmiany. Jeśli przepisy się przesuną, np. na 2040 rok, będziemy odpowiednio reagować. Naszym celem jest zachować bufor bezpieczeństwa i mądrze zarządzać miejscem na składowisku” – tłumaczy Woźniakowski.
Mniej wysypisk, więcej recyklingu
Jeszcze kilkanaście lat temu w Polsce działało ponad 2,5 tysiąca składowisk. Dziś pozostało ich zaledwie kilkaset. – „Wiele zakładów funkcjonuje już bez własnych składowisk. My mamy ten atut, że dysponujemy własnym, nowoczesnym obiektem i potrafimy go efektywnie wykorzystać” – podkreśla prezes.
Składowisko w Trzebani nie zapełni się w najbliższych latach – a raczej w najbliższych dziesięcioleciach. Dzięki przetwarzaniu odpadów, inwestycjom i racjonalnemu planowaniu, Leszno i okoliczne gminy mogą póki co spać spokojnie.