- Woziliśmy w styczniu, w lutym w granicach 5800 - 6000 osób dziennie w dni robocze. Teraz wozimy w granicach 1200 pasażerów - mówi Jacek Domagała, dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji w Lesznie.
Na dodatek, połowa z nich korzysta z prawa do darmowych przejazdów. MZK liczy straty. Ale zwolnień pracowników nie planuje.
- Tu nawet nie ma co redukować - mówi dyrektor. - Ten skład osobowy, który mamy, jest naprawdę optymalny. Tu nie ma ani przerostu zatrudnienia w grupie kierowców, mechaników czy administracji.
By minimalizować straty, MZK zawiesił niektóre kursy. I podobnie jak inni miejscy przewoźnicy w kraju, liczy na zniesienie ograniczeń w liczbie wożonych pasażerów. Zabiega o to Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej, do której należy też leszczyński zakład. Dziś autobusy 12-metrowe w Lesznie mogą zabrać na pokład maks. 14 osób, a 9 - 11 pasażerów.