To nie był dobry mecz gości z Leszna, którzy grali nieskutecznie. Wręcz odwrotnie BSF Bochnia, która po 14 minutach prowadziła już 3:0. Wtedy dopiero pierwsze trafienie zanotowali goście z Leszna po strzale Skrzypka. Do przerwy było 3:1, ale szybko zespół z Małopolski podwyższył na 4:1. Gości z Wielkopolski stać było jeszcze tylko na drugie trafienie. W 33 minucie wynik meczu na 4:2 ustalił Mateusz Lisowski.
Tragedii jeszcze nie ma, ale teraz presja jest na zespole z Wielkopolski, który musi najpierw doprowadzić do wyrównania na własnym parkiecie.
Drugie spotkanie I rundy 10 maja w Trapezie. Trzeba wierzyć, że uda się wyrównać stan rywalizacji, a potem w decydującym meczu, również w Trapezie przechylić losy awansu na swoją korzyść.
Polecany artykuł: