Pomarańczowy namiot od leszczyńskich strażaków ustawiony został w marcu, przed planowanym wzrostem zakażeń koronawirusem. Miał służyć za tymczasową izbę przyjęć pacjentów. Został już zdemontowany.
- W tej chwili nie jest już nam potrzebny - mówi Tomasz Karmiński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie. - W SOR-ze mamy trzy izolatki w tej chwili do badania pacjentów. Gdyby zaszła taka potrzeba, to są osobne wejścia z zewnątrz od strony estakady. Też patrzymy, że nie są to tak masowe ilości pacjentów, na jakie pierwotnie się nastawialiśmy.
Ale szpital jeszcze się nie "odmraża" i nie "luzuje" wprowadzonych obostrzeń. Nadal przy wejściu obowiązuje wstępny wywiad i mierzenie temperatury ciała.
- Będziemy tylko udoskonalać te metody i starać się udrożnić wejście główne do szpitala, bo zdajemy sobie sprawę, że jest to spory problem. I to na pewno jeszcze przez jakiś czas utrzymamy. Oczywiście jesteśmy też w kontakcie z innymi szpitalami i sanepidem, ponieważ nie wiemy, jakie będą skutki tego "odmrożenia", które się dzieje na zewnątrz. Z jednej strony dobrze że się dzieje, ale z drugiej - wirus nie zniknął. Nie możemy usypiać czujności - dodaje dyrektor szpitala.
Na początku maja szpital w Lesznie wznowił badania w laboratorium oraz zakładzie radiologii. Wykonywane są po wcześniejszym umówieniu telefonicznym. Nadał zawieszone są porody rodzinne, o które dopytują przyszli rodzice.