Decyzja o powrocie Piotra Rudzkiego do sportów samochodowych dla wielu z pewnością jest takim samym zaskoczeniem, jak ta, gdy ogłosił koniec kariery.
Ja już byłem pogodzony z tym, że nie wrócę. Ale okazało się, że są osoby, które chciały, żebym dalej kontynuował sprawę. Kibice tak samo, licznie odpowiedzieli na moją rezygnację i tak postanowiłem wrócić. "Starzy" sponsorzy nie wycofali się, a mamy jeszcze nową grupę, zupełnie nowych firm z terenów leszczyńskich. Także, jedziemy dalej - mówi Piotr "Herbi" Rudzki.
"Herbi" wraca do wyścigów z tym samym mitsubishi lancer evo 10, którym jeździł w ostatnich sezonach.
Na szczęście kibice tak trzymali kciuki, żeby samochód się nie sprzedał, że samochód się nie sprzedał - dodaje z uśmiechem "Herbi". - Natomiast jest kwestia taka, że w tym roku jest rewolucja, jeśli chodzi o cały regulamin Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. Chodzi o to, żeby w każdym kraju był taki sam regulamin, bo do tej pory te regulaminy się różniły. Żeby na przykład Polak startujący na Słowacji miał ten sam samochód.
Nie wiadomo jeszcze, w jakiej klasie wystartuje Piotr Rudzki. Ale wiadomo, że będzie można mu kibicować w połowie sierpnia w Sopocie.
Ten kalendarz jest strasznie zawiły, bo wiadomo, koronawirus wszystkim popsuł humory. Także nic nie jest zaplanowane. Zaczynamy pierwszą rundę w Sopocie, później jest Korczyna. Co będzie dalej, zobaczymy - dodaje "Herbi".