Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu. Ścięte drzewo zauważył podleśniczy.
Jesteśmy tym zbulwersowani, ponieważ celowo ktoś ściął to drzewo tylko po to, żeby zniszczyć gniazdo tego myszołowa. To nie był przypadek - mówi Artur Niedzielski zastępca nadleśniczego z Nadleśnictwa Sława Śląska. - Były tam dwa ptaki, ale jeden już potrafił latać, więc nie było potrzeby ratowania go.
Szczęście w nieszczęściu, brzoza zawiesiła się na rosnącej obok sośnie i gniazdo z pisklakiem nie spadło. Istniało jednak duże niebezpieczeństwo, że tak się stanie. Młodego ptaka ściągnęli na ziemię przy pomocy wysięgnika koszowego strażacy z OSP Sława. Młody myszołów zwyczajny trafił do Ośrodka Rehabilitacji ptaków szponiastych w Rogozińcu. O sprawie została powiadomiona policja.