Pomaga bezinteresownie wolno żyjącym kotom w Lesznie od 15 lat. Pani Magdalena i jej podopieczni

i

Autor: hak

Zwierzęta

Pomaga bezinteresownie wolno żyjącym kotom w Lesznie od 15 lat. Pani Magdalena i jej podopieczni [ZDJĘCIA]

2024-02-29 13:52

Tam żaden szczur czy mysz nie zagląda. To dzięki kotom, którymi opiekuje się pani Magdalena i spółdzielniom w Lesznie, które ją w tym wspierają. Pomaga bezinteresownie wolno żyjącym kotom w mieście od 15 lat.

Z miłości do "braci mniejszych"

Magdalena Mikołajczyk, bo o niej mowa, na co dzień pracuje z młodzieżą. Czas wolny poświęca tym, którzy sami o swoich problemach powiedzieć nie mogą.

- Tak byłam nauczona w domu, wrażliwości, empatii. Nie przejdę obojętnie obok żadnego zwierzaka, który potrzebuje pomocy. A tak się stało zupełnie przypadkowo, że gdzieś 15 lat temu zaczęłam się zajmować pomaganiem właśnie kotom - mówi pani Magdalena, mieszkanka Leszna. 

Pokutuje przeświadczenie, że kot na wolności zawsze sobie poradzi. Tymczasem, życie kotów mieście nie jest łatwe i długie. Giną pod kołami samochodów, niesterylizowane w bójkach o kocice lub chorują.

- Radzą sobie, natomiast mało kto wie, że taki kot naprawdę jest w stanie przeżyć na wolności bez pomocy człowieka- jeśli ma szczęście - gdzieś około trzech lat.

Pani Magdalena była jedną z inicjatorek sterylizacji wolno żyjących kotów w Lesznie, która zapobiega niekontrolowanemu ich rozmnażaniu. A koty w mieście są bardzo pożyteczne.

- Widziałam trudności związane z tym, że te koty rozmnażają się w sposób niekontrolowany i potrzeba była jakiś działań. I udało się nad tym zapanować - zauważa pani Magdalena. - Przede wszystkim żadem mądry szczur nie wybuduje sobie gniazda w miejscu, gdzie bytują koty. Czasami słyszę takie hasła "przecież on jest taki gruby, on nie dobiegnie, on nie złapie szczura, one są zbyt leniwe". Nieprawda, tutaj na naszym osiedlu nie ma szczurów, nie ma myszy, mimo że jesteśmy w pobliżu pól.

Tę pożyteczną rolę kotów w mieście dostrzegły też trzy spółdzielnie mieszkaniowe w Lesznie, które wspierają panią Magdalenę w opiece nad nimi.

- Dwie spółdzielnie użyczyły mi pomieszczenie piwniczne techniczne, które można było przystosować do kotów, dając im bezpieczne schronienie szczególnie w okresie zimy. Trzecia spółdzielnia wyznaczyła miejsca, gdzie można ustawić budy. Bo rzeczywiście na tym osiedlu tych kotów było mnóstwo. Było około trzydziestu kotów, w tej chwili na osiedlu jest trzynaście kotów w trzech stadach. 

Stałe miejsce, gdzie czuja się bezpieczne, jest dla kotów bardzo ważne. 

- Koty są terytorialne. Pomaganie to jest odpowiedzialność. Jeżeli się podjęło takiego działania to 365 dni w roku, chyba że mnie ktoś zastąpi, te zwierzęta czekają. Nawet jeśli dostaną jeść to czekają na głaski, na chwile zainteresowania. Koty są bezproblemowe. Nie pozostawiają ani śladu ani hałasu po sobie. Spotykam się z czymś takim, że ludzie twierdzą "nie lubię kotów, nie chcę ich mieć na osiedlu". Koty wolno żyjące zgodnie z ustawą  mają prawo przebywać w miejscu, które sobie wybrały, w którym się znalazły. A my, ludzie - to zależy od naszego serducha jak potrafimy dostrzegać potrzeby tych "braci mniejszych". 

Kto pokocha podopiecznych schroniska w Henrykowie?

Rozmowy o kotach

Podopieczni pani Magdaleny stali się atrakcją osiedla.

- One są ozdobą, wizytówką tego osiedla, ponieważ w okresie letnim rzeczywiście życzliwi ludzie czy osoby, które przechodzą podchodzą robić zdjęcia, przychodzą porozmawiać, dzieci przychodzą głaskać te koty. Czasami zatrzymują się rodziny po to, żeby zapytać jak poradzić sobie z jakąś trudną sytuacją z kotem. Tutaj mam kilka osób, które w razie, gdy kończy mi się karma, bo jestem pod kreską to też potrafią kilka puszek podrzucić. Też jest sklep osiedlowy, jest kartonik, gdzie można zostawić puszkę. Kiedyś usłyszałam takie fajne powiedzenie. Ktoś powiedział, że "w Lesznie są ludzie, którzy mają koty ode mnie w swoich domach i ludzie, którzy jeszcze nie wiedzą, że będą je mieć " - mówi pani Magdalena.

Bo pani Magdalena oprócz tego, że opiekuje się kotami wolno żyjącymi, znajduje też dom tym kotom, które mają jeszcze szanse przyzwyczaić się do ciągłego życia u boku człowieka.  

Opiekunka kotów martwi się teraz o dwóch swoich starszych podopiecznych. Koty Tosiu i Cyrylek (patrz: GALERIA ZDJĘĆ, czarno-białe koty) wymagają szczególnej opieki. Jeden ma zaburzenia łaknienia i jest otyły, drugi ma stłuszczenie wątroby. "Oba są ze sobą bardzo blisko i fajnie, gdyby w dwupaku zostały adoptowane. Są bardzo proludzkie, miziaste i mruczące" – mówi pani Magdalena.