Piękny mecz
Widowisko było takie, że palce lizać. Legia grała od początku w otwarte karty, ale to gospodarze lepiej weszli w mecz. Najpierw w 9 minucie wynik otwarł Konopacki, a pięć minut później kapitalnym uderzeniem popisał się Betowski i było 2:0. Legia złapała jednak najpierw kontakt, a potem nieporozumienie w obronie sprawiło, że doszło do przypadkowej samobójczej bramki w ostatnich sekundach I połowy i był już remis.
Po przerwie w niespełna dwie minuty najpierw Andre Luiz, a potem Nikita Sthorożuk posłali dwie potężne bomby na bramkę leszczynian i Legia prowadziła już 4:2. Gospodarze dwoili się, troili, grali w wycofanym bramkarzem, ale jeszcze tylko raz znaleźli drogę do bramki za sprawą Betowskiego. Legia skutecznie się broniła, blokując mnóstwo strzałów, albo na posterunku miała w bramce Warszawskiego. GI Malepszy Arth Soft Leszno – Legia Warszawa 3:4.