W potrzasku
Do niecodziennej sytuacji doszło wczoraj (23 kwietnia) na ul. Fabrycznej. Uwięzionego rogacza zauważyła mieszkanka Gostynia i zadzwoniła do straży miejskiej. Młody mieszkaniec lasu zaklinował się między wąskimi, metalowymi prętami bramy. Przez bramę nie przeszła "pupa" koziołka z charakterystycznym białym lustrem oraz tylne cewki, czyli nogi. Na miejsce odjechali strażnicy miejscy, weterynarz i pracownicy schroniska dla zwierząt w Dalabuszkach.
- Na miejscu gostyńscy strażnicy potwierdzili treść zgłoszenia i powiadomili lekarza weterynarii. Następnie przy użyciu siły fizycznej rozgięli pręty ogrodzenia. Zwierzę zostało uwolnione i przetransportowane do gostyńskiego lasu - mówi Dominik Gorynia, komendant Straży Miejskiej w Gostyniu.
Wcześniej nieostrożny koziołek został przykryty kawałkiem odzieży (żeby zmniejszyć jego stres), a po uwolnieniu przebadany przez weterynarza. Nic mu się nie stało. Po wszystkim "błogo pobiegł do lasu" - podsumował komendant.

i