W owym 4 biegu Keynan Rew przywiózł za plecami Taia Woffindena i mieliśmy w tym meczu 12:12. Od piątej gonitwy zaznaczyła się już duża przewaga gospodarzy. Przed dłuższą przerwą było 39:21 i stało się jasne, że do żadnej sensacji na Stadionie Olimpijskim nie dojdzie. Leszczynianie nie stosowali w spotkaniu zastępstwa zawodnika. Rafał Okoniewski, menadżer zespołu dał szansę pokazania się Nazarowi Parnitskyiemu. Ten dwa razy pokazał się z bardzo dobrej strony. W swoim trzecim starcie niemal przez cztery okrążenia prowadził dając się na ostatnim łuku wyprzedzić Maciejowi Janowskiemu. W kolejnym wziął na nim rewanż, zdobywając kolejne dwa punkty. To był jeden z promyków nadziei na kolejne spotkania. Niestety na próżno było szukać w trym meczu lidera Byków. Łącznie goście wygrali tylko dwa biegi indywidualnie, a drużynowo drugi oraz ten przedostatni, gdy Sparta mogła sobie pozwolić na sprawdzenie rezerwowego. Całe spotkanie zakończyło się wynikiem 57:33, czyli wysoką wygraną faworyta. Posłuchajmy jak swój występ ocenił wspomniany już Nazar Parnitskyi.
- Bardzo ciężko, bardzo się stresowałem i może przez to nie udało się dobrze pojechać te pierwsze dwa biegi. Też popełniałem trochę błędów, teraz analizujemy ten mecz i robimy wszystko, żeby nie popełniać tych błędów - tyle młodziutki Ukrainiec.
Dodajmy, że kolejnym rywalem będzie Orlen Oil Motor Lublin. Spotkanie z liderem PGE Ekstraligi i aktualnym drużynowym mistrzem Polski odbędzie się w najbliższy piątek na Smoczyku a rozpocznie się o godzinie 18.00.
Polecany artykuł: