W pierwotnym terminie spotkanie w Gorzowie odwołano ze względu na niekorzystne prognozy pogody. Byki nie musiały się nawet fatygować do grodu nad Wartą. Teraz mamy nadzieję, że aura okaże się łaskawa i zawodnicy obu drużyn odjadą mecz, który należy też do żużlowych klasyków, bo spotkania Stali z Unią mają swoją długą i bogatą historię, wszak mówimy od najlepszych drużynach wszech czasów. Byki pomimo ostatniej porażki w Częstochowie zebrały pochlebne recenzje po przegranej 47:43, co daje nadzieje na wyrównaną walkę na popularnym Jancarzu. W awizowanym składzie leszczynian na to spotkanie brak Janusza Kołodzieja, którego prawdopodobnie zabraknie podczas niedzielnej potyczki. Z drugiej strony wykluczyć jego jazdy w tym meczu do końca nie możemy, bo klub ma prawo do zmian w składzie. Wiemy, że w piątkowym treningu kapitan Byków ma się pojawić i sprawdzić jak się czuje na motocyklu, porównując to do poprzedniej próby sprzed ponad tygodnia. Jeśli ta wypadnie pozytywnie i żużlowiec będzie się czuł dobrze, to nie możemy wykluczyć jego startu w niedzielnym meczu, choć jest to raczej mało prawdopodobne. Kołodziej bardziej jest przygotowywany na najbliższy domowy mecz w kolejny weekend z Apatorem Toruń.
Wracając do niedzielnego zaległego spotkania w Gorzowie, to drugą swoją szansę ma otrzymać Ben Cook, który zadziwił żużlowy świat swoją postawą pod Jasną Górą, zdobywając w debiucie 9 punktów z bonusem. To może być taki kolejny mecz, w którym każdy będzie chciał pokazać, że jest przydatny drużynie, wszak po powrocie Kołodzieja jeden z nich będzie zmuszony grzać przysłowiową ławę. Liczymy, że sportowa złość sprawi, że w niedzielę będziemy świadkami emocjonującego meczu do ostatniego wyścigu, choć faworytem pozostają Stalowcy, którzy ostatnio z dużą łatwością wygrali na toruńskiej Motoarenie. Start spotkania o godzinie 19.30.