Reanimacja pałacu
Pałac w Bełczu Wielkim ma nowych właścicieli od kilku miesięcy. Pisaliśmy o tym m.in. TUTAJ. Kupili go w ubiegłym roku Gabriela i Marcin Pachołek. Znają ten region i historię pałacu bardzo dobrze. Chcą, żeby znów tętniło w nim życie.
- Miło nam bardzo, że bardzo dużo osób interesuje się pałacem. Chcielibyśmy zrobić też bardzo dużo dla tego miejsca ponieważ uważamy, że zasługuje na to. Przez sentyment kupiliśmy ten pałac. Przede wszystkim jest to nasza gmina. Wiemy, że są tu ludzie, którzy chcą nam pomóc. Generalnie powiem szczerze, że chcieliśmy kupić mniejszy obiekt i szukaliśmy właściwie tego obiektu po całym Dolnym Śląsku. Znaleźliśmy też w gminie Góra obiekt, którym byliśmy bardzo zainteresowani, natomiast cały czas wracaliśmy do Bełcza Wielkiego. Ale wydawała nam się ta budowla zbyt duża i baliśmy się, żeby całość inwestycji nas nie przerosła. Natomiast potem okazało się, że może nie będzie tak źle, ponieważ są jakieś fundusze, głównie z Unii, czekaliśmy też na plan KPO, więc też wiążemy z tym jakieś duże nadzieje - mówi Radiu Eska Gabriela Pachołek, właścicielka obiektu.
Do tej pory udało się już wykonać ważne prace architektoniczne.
- W tamtym tygodniu dostaliśmy pozwolenie na budowę, takie kompletne. Zaopiniowane było wcześniej przez konserwatora zabytków, a w tej chwili już posiadamy pozwolenie na budowę ze Starostwa Powiatowego w Górze, więc zaczynamy prace od maja, na dachu - mówi uradowana właścicielka.
Plan odbudowy
To będzie początek odbudowy, która może potrwać dobre dziesięć lat. W piwnicach pałacu właściciele planują stworzyć spa, w dolnej części budynku salę zabaw dla dzieci, pub i winiarnię, na I i II piętrze pokoje hotelowe i sale konferencyjne, w środkowej części pałacu restaurację, a w skrzydłach sale balowe. W zaniedbanym dziś przypałacowym parku, w ruinach dawnych warsztatów po szkole powstać ma oranżeria, w której będą odbywać się koncerty. Być może już niedługo.
- Formalności jest tutaj bardzo dużo i liczne osoby prosimy o cierpliwość, zwłaszcza pasjonatów i ludzi zainteresowanych pałacem. Bardzo dużo wymogów mamy do spełnienia, różne ekspertyzy, konsultacje... Mamy nadzieję, że nam się to uda, tylko zobaczymy w jakim czasie. To też będzie uzależnione od tego, czy dostaniemy środki z zewnątrz, czy będziemy sami, własnym sumptem próbować to ogarniać - mówi G. Pachołek.
Właściciele potrzebują wielu sił, pieniędzy i dobrych ludzi na swojej drodze, którzy pomogą w odbudowie tego niezwykłego zabytku.
Pałac tętnił życiem już w sobotę 13 kwietnia, gdy w czynie społecznym zorganizowano sprzątanie nieruchomości. Na zaproszenie odpowiedziało kilkadziesiąt osób, przyjaciół i znajomych właścicieli, ale także zupełnie obcych, pasjonatów obiektu i kibiców jego odbudowy. Były ciasta i napoje, kiełbasa z ogniska, dobre humory i pamiątkowe zdjęcia. Dużo wcześniej, prace porządkowe przeprowadzono na terenie zielonym wokół pałacu, wykarczowano samosiejki, wykoszono wysokie chwasty i trawy.
- Tyle osób, co się zjawiło na spotkaniu to jest coś niesamowitego! Naprawdę miałam wrażenie, że pałac ożył. Było nas może 50-60 osób, nie byłam w stanie obliczyć. Wczoraj ekipa z Niemiec przyjechała, z Saksonii, specjaliści od dachów, od drewna. I powiem szczerze, że w dwie godziny mieli zamontowane zabezpieczenia na schodach, żeby nasi budowlańcy, którzy będą wchodzili na dach, żeby mogli bezpiecznie się poruszać. I zrobili to rewelacyjnie! - mówiła pani Gabriela.
Zabytkowy pałac w Bełczu Wielkim pochodzi z XVIII w. Był jednym z najpiękniejszych takich obiektów w regionie. Przetrwał ponad 200 lat i dwie wojny światowe. Po II wojnie światowej w pałacu mieściła się szkoła rolnicza, a od lat 70. zakład i ośrodek wychowawczy dla niepełnosprawnych dzieci. Pałac użytkowany był do końca lat 90. Potem zaczęła się smutna część jego historii. Kilka razy zmieniał właścicieli, był rozkradany i dewastowany. W 2016 roku zniszczył go ogromny pożar, po którym wydawało się, że zgasło już dla niego światło nadziei.