Z piekła do nieba...

Szalony mecz GI Malepszy Arth Soft Leszno

Wynik tego spotkania otworzyli goście w 7 minucie, ale pięć minut później podanie od Gallego na bramkę zamienił Kacper Konopacki. Wydawało się, że teraz wszystko pójdzie po myśli ekipy z Leszna. Tak jednak się nie stało, bo pomiędzy 14, a 16 minutą dwa razy trafiali Łodzianie, prowadząc po 20 minutach, czyli I połowie 3:1. Po przerwie było jeszcze gorzej, bo po niespełna pięciu minutach gry było już 1:4. Gospodarze nie mogli, pomimo mnożących się sytuacji ruszyć ze strzelaniem bramek. Stało się to dopiero w 32 minucie, gdy na 2:4 strzelił nie do obrony Albert Betowski. Zespół trenera Tomasza Trznadla poszedł za ciosem. W 35 minucie Kolesnykov zmniejszył straty do jednej bramki, a 60 sekund później był już remis 4:4 po premierowej bramce Malyshki.

 Koncert leszczynian trwał. W 39 minucie GI Malepszy zdobywa dwie bramki po strzałach Konopackiego i Siecli i było 6:4. W ostatniej minucie też były emocje, bo najpierw grę w przewadze wykorzystali goście, trafiając na 6:5, ale w przedostatniej sekundzie wynik tego szalonego meczu na 7:5 ustalił Siecla. Dodajmy, że w tym ofensywnym spotkaniu gospodarze oddali aż 57 strzałów, a rywal – 20.

Każdy widział, że tych sytuacji było mnóstwo, była totalna nasza dominacja. Fizycznie też, z każdą mijającą minuta wyglądaliśmy dużo lepiej, niż Widzew. Ale bramka była jak zaczarowana. Jednak cały czas wierzyliśmy i bramka na 4:2 Alberta dała nam nadzieję. Potem od razu zrobiło się 4:3 i ostatecznie w pełni zasłużone nasze zwycięstwo, mimo, że w takich okolicznościach, w których niewielu by w zwycięstwo wierzyło - przecież przy siedmiu minutach do końca meczu przegrywaliśmy 4:1 a jednak wygraliśmy - mówił Tomasz Trznadel, trener GI Malepszy Arth Soft Leszno

Teraz zespoły FOGO Futsal Ekstraklasy czeka dwutygodniowa przerwa. Kolejny ligowy mecz nasz zespół rozegra w sobotę 23 września w Chorzowie z Clearexem.