Zbiornik wodny w Rydzynie umiera. Zaczęło sie ratowanie ryb [FOTO/AUDIO/VIDEO]

Proces wysychania zbiornika zaczął się wiele miesięcy temu. Spadek poziomu wody można było zaobserwować już latem ubiegłego roku, od strony Dąbcza. Teraz to miejsce porastają trawy i chwasty. 

Zbiornik umiera śmiercią naturalną po prostu - mówi Mateusz Walczewski, kierownik Zbiornika Wodnego w Rydzynie. - Nie ma opadów deszczu, zimy nie ma od paru lat, stan wody po prostu maleje z dnia na dzień. Stan najwyższy wody był 2,80 m, na chwilę obecną jest 55 cm. Przez to jest też odławiana ryba, która mogłaby się tej zimy po prostu podusić. Chyba wszyscy odczuwają ten smutek, żal, że nie będzie wędkarzy, nie będzie ludzi.

Ryby są odławiane, ważone i pakowane do specjalnych zbiorników na samochodach - basenów z napowietrzaniem, które pomogą im przetrwać podróż do nowego miejsca. Nad całością czuwa Andrzej Łakomy z Polskiego Związku Wędkarskiego, okręg w Poznaniu:

Jak widać po powierzchni zalewu to mamy jedną czwartą zbiornika wody. Z 40 ha mamy może koło 10. Jeśli będą w zimie niskie temperatury, lód zmrozi cały zbiornik, wtedy z powodu braku tlenu ryby mogą snąć. Jest ostatni praktycznie moment, żeby można było bezpiecznie ryby odłowić przy takim poziomie wody i wywieźć na zarybienie. Bo wszystkie ryby trafią do innych okolicznych wód, czyli na przykład Jezioro Krzywińskie, zbiorniki w Zaborowicach, w Sowinach, może Łęgoń. Więc nie będzie żadnej sprzedaży.

Ze zbiornika odławiane są m.in. karasie srebrzyste, liny, szczupaki, sandacze i karpie. Wczoraj (8.10.) z wody w Rydzynie wyłowiono 3 tony ryb.