​Zdziesiątkowana Unia pokazała charakter

Byki mocno osłabione, ale waleczne

Pod Jasną Górę zespół Piotra Barona udał się bez trójki swoich podstawowych zawodników. Do Holdera oraz Zengoty dołączył jeszcze Janusz Kołodziej, który nie czuł się na tyle dobrze, by rywalizować w meczu o stawkę. Szansę debiutu dostał Maurice Brown. Byki w większości składały się z juniorów, a mimo to pokazały się z dobrej strony. Po drugim biegu wygranym podwójnie objęły prowadzenie. Lwy były lekko zszokowane, bo długo nie mogły przejąć inicjatywy. Jeszcze po 8 biegach był remis 24:24, a po 11 strata Byków wynosiła tylko 4 punkty. Dopiero w końcówce spotkania leszczynianom zabrakło przysłowiowej pary. Z czterech ostatnich wyścigów gospodarze trzy wygrali podwójnie, wygrywając ostatecznie 53:37. Pogromu więc nie było, bo co jak co, ale Byki mimo mega problemów kadrowych pokazały, że są charakterne. Liderem drużyny był Jaimon Lidsey, który odjechał swoje najlepsze zawody w PGE Ekstralidze, zdobywając 13 punktów w 6 biegach. 8 punktów dorzucił Bartosz Smektała, który świetnie rozpoczął ten mecz. Potem jednak, pomimo szybkości nie potrafił znaleźć recepty na wyprzedzanie. 13 punktów dorzucił tercet juniorów: Ratajczak – Mencel – Jabłoński. Ten drugi co ciekawe potrafił pokonać Mikkela Michelsena.