O historii leszczyńskiego lotniska opowiedział nam Mariusz Poźniak, jeden z najbardziej utytułowanych pilotów szybowcowych z Leszna.
Jest legenda, która mówi o tym, że panowie, którzy przenosili szybowisko z Rzadkowa obserwowali niebo w okolicach Wielkopolski i tutaj znaleźli ptaki, które wykorzystywały prądy wznoszące, wznosiły się w "kominach" nie machając skrzydłami i to miało stanowić o tym, że są tutaj dobre warunki termiczne. I faktycznie - nie są złe. Zresztą, burze omijają nasze lotnisko i ulewne deszcze. Mamy dobre lotnisko, duże, wygodne, dookoła mamy dużo pól do lądowania przygodnego. Lotnisko jest bezpieczne dla szybowników i jest bardzo znane w Europie. Można powiedzieć, że należy do jednych z bardziej znanych w Europie centrów ośrodków szybowcowych - mówi Mariusz Poźniak, były prezes Aeroklubu Leszczyńskiego i były zawodnik szybowcowej kadry narodowej.
W 1958 roku na lotnisku w Lesznie zorganizowano pierwsze mistrzostwa świata, a w latach 60. wybudowano m.in. centrum szybowcowe z charakterystyczną wieżą kontroli lotów.
Ja jestem dumny z Aeroklubu Leszczyńskiego, który w dość trudnych czasach nie dal zepchnąć "ze sceny". Przeszliśmy te transformację z centralnego zarządzania i centralnego rozdzielnictwa środków do praktycznie idealnego stowarzyszenia, gdzie wszystko co mamy zawdzięczamy można powiedzieć sobie, własnej organizacji, członkom i ich ofiarności i dyscyplinie. Z Aeroklubu Leszczyńskiego jestem naprawdę dumny. Cieszę się bardzo, że na lotnisku już zapanowała zgoda co do różnego podejścia do spraw własnościowych - mówi pan Mariusz.
Mariusz Poźniak lotnictwem interesował się od kiedy pamięta, zresztą mieszkał w pobliżu leszczyńskiego lotniska.
Od samego początku "świadomego" konsumowania wrażeń z zewnątrz to to lotnisko było w moim życiu obecne. Potem niebagatelną role odegrała rodzina Dankowskich - JAcek Dankowski pilot, kapitan LOT-u, trener szybowcowej kadry narodowej, dobry zawodnik szybowcowy.
Pan Mariusz doskonale też pamięta kiedy i czym wzbił się w powietrze po raz pierwszy.
To był lot samolotem i wygrałem go w wyścigu rowerowym, który odbywał się tu na płycie lotniska. Sprężyłem się maksymalnie, wygrałem wyścig i wygrałem lot samolotem. Już od tego pierwszego lotu to myślami błądziłem tylko po niebie. Miałem wtedy może około 10 lat - wspomina Mariusz Poźniak.
Na nas też dziś i jutro na lotnisku w Lesznie czeka sporo wrażeń - w ramach Antidotum Airshow Leszno.