Głośna rozrywka
Od kilku lat leszczyńskie lotnisko mocno się rozwija. Widać to m.in. po ilości hangarów, czy organizowanych imprezach. Częściej też, niż przed laty nad Lesznem widać i słychać samoloty. Jeden z nich słychać ostatnio często, głośno i wyraźnie.
- Jest to okres, w którym odbywa się dużo skoków spadochronowych. U nas 9 podmiotów działa na lotnisku, w tym 3 spadochronowe, 2 z nich wykonują skoki w tandemie. I od piątku popołudnia do niedzieli odbywają się skoki przy wykorzystaniu samolotu z silnikiem turbośmigłowym. Ten samolot zabiera 15 osób na pokład, więc po prostu jest trochę większy, ma dużo mocy i ma też śmigło, które generuje taki dźwięk. Tutaj problem polega na tym, że ten samolot lata w cyklach, czyli startuje i ląduje praktycznie nie wyłączając silnika, co 20-25 minut – wyjaśnia Michał Graczyk, prezes Lotniska Leszno.
Prezes zapewnia, że lotnisko stara się dostosować do próśb mieszkańców, którzy skarżą się na hałas z nieba.
- Zmieniliśmy start i lądowanie tego samolotu. One się odbywają nie od strony miasta, tylko drogi S5. Druga rzecz to jest nabór tego samolotu. On się wznosi do 4 km. Ten nabór odbywa się po południowo-zachodniej części od lotniska. Ta nasza strefa do skoków spadochronowych ma 10 km średnicy, w związku z tym on leci tak naprawdę do granicy tej strefy, czyli mniej więcej 5-6 km od miasta i tam takimi kółkami nabiera wysokości do tych 4 km i potem musi przejść nad lotnisko, gdzie zrzuci skoczków i wtedy jest najbliżej miasta. Robimy co możemy, żeby ograniczyć ten hałas. Chcemy znaleźć jakiś „złoty środek”. Może zmiana śmigła zmieni sytuację w tym samolocie? - mówi Michał Graczyk.
Polecany artykuł: