Dmytro nie spodziewał się, że wybuchnie wojna.
Od 5 rano oglądam wszystko w internecie. Głowa boli, ciężko jest w pracy, praca nie idzie dzisiaj. Spodziewałem się, że nie będzie tej wojny. Nie wiadomo, jak ten konflikt będzie rozwiązany. Godzinę temu, dwie z drona była zrzucona bomba na magazyn amunicji i jeden chłopak zginął, a dwadzieścia osób jest w szpitalu. 25 km od naszego rodzinnego domu - mówi Dmytro.
W Lesznie Dmytro mieszka z żoną i dziećmi. O rodzinę na Ukrainie boi się najbardziej.
Ojciec, matka, siostra, bracia - wszyscy zostali na Ukrainie. W tej chwili najbardziej boję się stracić rodzinę. Bo najprawdopodobniej będzie walka i będą walczyć i tam, u nas w domu. Myślę o tym, żeby ściągnąć tu rodzinę, bo rozmawiałem dziś rano z siostrą. Ale nie wszyscy mają paszport, żeby przejechać przez granicę. Rodzina mieszka na wsi, to może tam nic nie będzie.
Dmytro ma nadzieję, że konflikt uda się szybko rozwiązać i zapanuje spokój. Ale jeśli będzie konieczne wróci na Ukrainę walczyć.
Dzień, dwa zobaczymy, jak to będzie. Jeśli pójdzie to w gorszą stronę to pojadę do rodziny, żeby bronić swojej ziemi. Sam. Rodzina zostanie, jest tu bezpieczna w tej chwili. Ja to rozumiem tak, że Putin chce przejąć jak najwięcej terytorium, które kiedyś było Związkiem Radzieckim. Jesteśmy tyle lat niepodlegli to już nie będziemy pod Rosją - dodaje Dmytro.
O planach Dmytro żona i dzieci jeszcze nie wiedzą, ale go nie zatrzymają. Mocno wierzy, że nie będzie zmuszony ich zostawić.