Do wspomnianej sytuacji doszło w 12 biegu, kiedy Oskar Fajfer przedłużył prostą, taranując wręcz Łotysza. Ten delikatnie mówiąc nierozważny atak spowodował karambol, z którego zawodnik FOGO Unii Leszno nie wyszedł o własnych siłach. Był przytomny, ale zniesiony z toru na noszach. Późniejsze badania wykazały, że u zawodnika doszło niestety do złamania trzech żeber. To fatalna informacja dla klubu z Leszna. Leczenia żeber w żaden sposób nie da się przyspieszyć. Potrzebny jest odpoczynek, który z reguły trwa kilka tygodni.
Do momentu feralnego biegu miejscowa Stal miała wszystko pod kontrolą. Prowadziła wysoko 42:24. Dość powiedzieć, że na pierwszą indywidualną wygraną gości trzeba było czekać do 8 biegu, kiedy Ben Cook pokazał plecy Andersowi Thomsenowi. W drugiej części zawodów kilka szans dostał Naza Partnitskyi, pokazując się z dobrej strony. Przebłyski dobrej jazdy mieli też Grzegorz Zengota oraz wspomniany Cook. Pozostali zawodzili na całej linii, a najbardziej Bartosz Smektała, który po dwóch bezbarwnych zerówkach został odstawiony od składu. Byki poległy w grodzie nad Wartą 53:37 i muszą dosłownie modlić się o powrót na tor w najbliższym tygodniu Janusza Kołodzieja.
- Odjechałem trzy fajne biegi. Ten pierwszy i ostatni niestety nie wyszedł. ale jestem zadowolony z zawodów - mówił Nazar Parnitskyi, który być może tym występem wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Byków.
Dodajmy, że najwięcej punktów w spotkaniu dla zespołu z Leszna zdobywali: Grzegorz Zengota 12 , Nazar Parnitskyi – 8 oraz Ben Cook – 7.