Ratownicy pomagali jego znajomej
Wszystko działo się wczoraj (7 lutego) ok. godz. 14:30. Autobusem komunikacji miejskiej jechało czworo znajomych. W pewnym momencie u ciężarnej kobiety doszło do reakcji alergicznej, prawdopodobnie na zawarte w zjedzonym batoniku orzechy. Konieczne okazało się wezwanie pomocy medycznej. Kierowca autobusu zatrzymał się na najbliższym przystanku przy ul. Kąkolewskiej, na który niebawem dojechało pogotowie ratunkowe.
- Podczas udzielania pomocy medycznej ciężarnej kobiecie jej 33-letni znajomy nagle zaczął się irracjonalnie zachowywać. Stał się agresywny, wulgarny w stosunku do ratowników medycznych, utrudniał im udzielanie pomocy ciężarnej kobiecie. Dlatego też ratownicy zdecydowali się wezwać na miejsce policję - mówi Monika Żymełka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.
Kiedy na miejsce dotarli policjanci, agresywny mężczyzna siedział już w autobusie i nie reagował niemal na żadne wydawane przez nich polecenia. Mundurowi czuli od niego silną woń alkoholu. Policjanci przewieźli go do szpitala na badania, aby sprawdzić czy nie ma przeciwwskazań do osadzenia w policyjnym areszcie.
- Stawiał bierny opór kiedy policjanci próbowali go zatrzymać. Przed osadzeniem go w policyjnym areszcie, w szpitalu mężczyzna znów stał się pobudzony, wulgarny, agresywny i publicznie oddał mocz - mówi M. Żymełka.
Dziś po wytrzeźwieniu 33-latek usłyszał zarzuty popełnienia szeregu wykroczeń, w tym m.in. umyślnego utrudniania pracy ratownikom medycznym, zakłócania spokoju i porządku publicznego, używania wulgaryzmów i wywołania zgorszenia w miejscu publicznym. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów. O każe dla niego zdecyduje sąd.