Były o obecnym
Łukasz Borowiak ocenił obecnego prezydenta miasta Grzegorza Rusieckiego podczas dzisiejszego spotkania z dziennikarzami, przy leszczyńskim ratuszu.
- Przez ten rok i dwa miesiące wydarzyło się w Lesznie dużo pozytywnych rzeczy, ale też dużo negatywnych rzeczy – zaczął były prezydent Leszna.
Jako pierwsze negatywne posunięcie prezydenta Grzegorza Rusieckiego obecny radny miejski wymienił zmiany kadrowe w Urzędzie Miasta i spółkach miejskich.
- Moim zdaniem zostało zwolnionych bardzo dużo dobrych merytorycznie pracowników. Takiej dużej zmiany w strukturach Urzędu Miasta i jednostkach nie było chyba w historii miasta Leszna i ta prezydentura będzie na pewno kojarzona nie tylko z oszczędnościami, jak to argumentuje prezydent Grzegorz Rusiecki, ale z dużą rewolucją falowych zwolnień pracowników – uważa Ł. Borowiak.
Włodarz wspomniał tu o Kamili Mulczyńskiej, byłej dyrektor Miejskiego Zakładu Budynków Komunalnych, którą jako pierwszą zwolnił G. Rusiecki. Przy okazji zarzucił obecnemu prezydentowi, że zatrudnia działaczy politycznych.
- Cichaczem są wprowadzani różni działacze polityczni. Miejski Zakład Komunikacji. Byłem dzisiaj na BIP-ie, nie ma ogłoszenia, ale mamy tam już pracownika, który bez konkursu pracuje. Jest to pan Maksymilian Jarosz. I być może dojdzie do sytuacji takiej, że za chwileczkę będzie pełnił obowiązki dyrektora Miejskiego Zakładu Komunikacji – stwierdził Ł. Borowiak.
M. Jarosz to były przewodniczący Młodzieżowej Rady Miasta Leszna i asystent posła Grzegorza Rusieckiego.
Zaraz potem Łukasz Borowiak zarzucił obecnemu prezydentowi likwidację placówek oświatowych, szybkie tempo procedowania uchwał i brak „rzeczowej dyskusji” o planach z mieszkańcami czy radą miejską.
- Te placówki oświatowe, które zostaną zlikwidowane, według mojej oceny nie mają żadnych na dzień dzisiejszy argumentów ekonomicznych - ocenił były prezydenta Leszna.
Tak samo byłego włodarza niepokoi też brak dyskusji o sytuacji w miejskich spółkach, zwłaszcza w MPEC, o którym ostatnio głośno w Lesznie, czy MZO, który odbiera opady "z całej Polski".
- Dziwię się, że w tym trudnym takim okresie wakacyjnym dla pracy Rady nie udało nam się spotkać na wspólnej komisji infrastruktury z udziałem wszystkich radnych, aby porozmawiać na temat MPEC-u czy też innych spółek i tego argumentu pojąć nie mogę – przyznał Ł. Borowiak. - (…) Dostaję sygnały, że mam być posłuszny, że tak powiem, pewnym osobom. Nie gadać głośno o tym, co się dzieje w spółkach. Nie jestem zastraszany, ale dostaję delikatnie informacje z różnych miejsc, że mogę być pozwany na drogę sądową. Nie może być takiej sytuacji, bo radni, bez względu na to, czy są w opozycji, czy też działają razem z prezydentem Grzegorzem Rusieckim muszą wiedzieć doskonale, co się dzieje w spółkach strategicznych, bo to są spółki nasze, publiczne, mieszkańców naszego miasta.
Nos polityczny
Były włodarz znalazł też kilka słów pochwały pod adresem swojego następcy.
- Dobrze oceniam Grzegorza Rusieckiego, jeżeli chodzi o przeprowadzenie konsultacji społecznych, bo tych spotkań w dzielnicach miasta było bardzo dużo. Jest świetny pomysł, dla mnie trudny z punktu widzenia technicznego do zrealizowania, czyli wejście cieplika do starego miasta, do Starówki – mówi Ł. Borowiak.
Borowiak podkreślił przy tym, że większość inwestycji realizowana obecnie przez G. Rusieckiego przygotowana została za jego kadencji.
- Dlaczego o tym mówię? Bo warto byłoby z ust prezydenta miasta Leszna usłyszeć podziękowanie. Już nie chodzi o prezydenta Łukasza Borowiaka, ale podziękowanie dla moich współpracowników, którzy przygotowywali te inwestycje – wyznał Ł. Borowiak.
Przy okazji Łukasz Borowiak zapowiedział, że powstanie w internecie specjalne miejsce, gdzie prezentowane będą spełnione i niespełnione obietnice wyborcze Grzegorza Rusieckiego. Na koniec spotkania przyznał jednak dobitnie:
- Moje doświadczenie i mój nos polityczny jednoznacznie mówi, że po prostu tej prezydentury nie da się spieprzyć - zakończył Ł. Borowiak.
Polecany artykuł: