Do zdarzenia doszło, gdy na dworze zaczęło się ściemniać. Na numer alarmowy 112 zadzwoniła 10-letnia dziewczynka i powiedziała, że zgubiła się w lesie. Rozmowę przekazano dyżurnemu gostyńskiej policji, dobrze znającemu teren powiatu.
- Dziewczynka nie wiedziała gdzie jest, było ciemno, dookoła niej tylko gęste krzewy i wysokie drzewa. Powiedziała, że wyszła na osiedlowy plac zabaw z koleżankami, ale oddaliła się od grupy. Szła wpatrzona w ekran telefonu i wpadła do głębokiego dołu, z którego nie potrafi wyjść, gdyż jest bardzo stromo. Była przerażona i roztrzęsiona – mówi Monika Curyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.
Z pomocą dziecku ruszył także dzielnicowy. Dojeżdżając w rejon, w którym może się znajdować 10-latka zaczął używać sygnałów dźwiękowych. Dyżurny cały czas rozmawiał z dziewczynką i dopytywał, czy słyszy policyjnego „koguta”, a potem, czy słyszy swoje imię, którym woła ją dzielnicowy.
- W ten sposób policjanci zlokalizowali miejsce, w którym się znajdowała. Okazało się, że wpadła do głębokiego dołu - wyrobiska po byłej cegielni, które jest porośnięte gęstą roślinnością, krzewami i wysokimi drzewami. Dół w najgłębszym miejscu ma 22 metry – mówi M. Curyk.
Policjanci odprowadzili dziewczynkę do rodziców. Dorośli byli przekonani, że bawi się na placu zabaw i jest bezpieczna.